Interwencja strażników miejskich wobec kierowcy, który zaparkował swój samochód na postoju dla taksówek zapowiadała się dość standardowo. Ale finał kontroli już taki nie był…
W sobotę wieczorem, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie, że na pl. Wszystkich Świętych stoi zaparkowany samochód na postoju taksówek. Na miejscu strażnicy zastali kierowcę w zaparkowanym pojeździe.
Gdy strażnicy podeszli do kierowcy, ten zaskoczony opuścił szybę. Jeden z funkcjonariuszy przedstawia się i pyta o powód wjazdu w strefę ograniczonego ruchu, niestosowania się do znaku B-1 i parkowania na postoju taksówek. Mężczyzna stwierdza, że nie jest z Krakowa i szuka hotelu. Zapytany o dokumenty odpowiada, że nie ma przy sobie. W związku z tym strażnik prosi, by pozostał w samochodzie, a sam przechodzi do przodu i zapisuje numery rejestracyjne. W tym momencie mężczyzna uruchamia silnik i z impetem rusza z miejsca, a skręcając na jezdnię najeżdża kołem na stopę strażnika. Chwilę czeka, a strażnik próbuje wyszarpać nogę spod koła. Gdy mu się to udaje, mężczyzna dodaje gazu i odjeżdża. Strażnik biegnie za nim, a gdy po kilkudziesięciu metrach auto zatrzymuje się na wysokości ulicy Brackiej, ujmuje go. Na pytanie dlaczego odjechał doprowadzając nieomal do potrącenia funkcjonariusza odpowiada, że… chciał tylko przeparkować. – relacjonują funkcjonariusze
Wezwani na miejsce policjanci przejęli prowadzenie czynności wyjaśniających w tej sprawie, a do strażnika przyjechała karetka pogotowia, ponieważ odczuwał ból w stopie i w kolanie. Na koniec ujęty kierowca przypomniał sobie, że jednak posiada dowód osobisty. Wylegitymowanym mężczyzną okazuje się niespełna 25-letni mieszkaniec Katowic.