„Znalezione, nie kradzione”, 33-latkowi grozi do 8 lat więzienia

„Znalezione, nie kradzione”, 33-latkowi grozi do 8 lat więzienia

W nocy z 18/19 maja br. 21-letni student przysiadł na progu jednej placówek handlowych w rejonie Śródmieścia. Miał ze sobą torbę zawierającą laptop, telefon komórkowy oraz urządzenie do podgrzewania tytoniu. Na czas odpoczynku torbę pozostawił za plecami, po czym nabrał sił i ruszył dalej. Nagle zorientował się, że nie ma ze sobą bagażu. Kiedy wrócił przed budynek, torby już tam nie było. W związku z tym poszkodowany zdecydował, że pojedzie do mieszkania i rano zajmie się kwestią utraconej własności. We wtorkowy poranek student próbował ustalić lokalizację swojego sprzętu, ponadto cały czas dzwonił pod numer utraconego telefonu komórkowego. Dopiero, około godz. 16, w słuchawce telefonu odezwał się męski głos. Rozmówca oświadczył, że ma przy sobie wszystkie utracone rzeczy, ale odda je dopiero po uzyskaniu wpłaty w wysokości 400 zł. 21-latek wycenił, że sprzęt, który znajdował się w torbie wart jest około 2 500 tys. złotych, zatem zaproponowana przez 33-latka kwota tzw. „znaleźnego” jest zdecydowanie za wysoka. Student zgodziłby się na połowę tej sumy, ale stawka, na jaką upierał się mężczyzna, była dla niego nie do przyjęcia. 33-latek jednak zagroził, że jeśli nie otrzyma żądanej kwoty to nie odda rzeczy, tylko je sprzeda. W związku z takim obrotem sytuacji 21-latek postanowił emailem zgłosić sprawę policjantom z Komisariatu Policji I w Krakowie.

Dzielnicowi z „jedynki”, po tym, jak odebrali zgłoszenie o przestępstwie, skontaktowali się ze studentem, wysłuchali jego relacji oraz przedstawili mu plan działania. Młody mężczyzna miał oddzwonić do 33-latka, udać, że zgadza się na jego warunki i umówić na spotkanie, podczas którego nastąpi przekazanie utraconych rzeczy. 21-latek postąpił zgodnie z instrukcjami funkcjonariuszy i ustalił spotkanie na godz. 17.30 w rejonie jednej ze stacji paliw w Bieńczycach. Na miejsce student dotarł w towarzystwie dzielnicowych, którzy omówili z nim plan zasadzki i czekali w bezpiecznej odległości na rozwój wydarzeń. Kiedy student czekał w umówionym miejscu, podszedł do niego 33-latek i po krótkiej rozmowie pokazał mu torbę z zawartością wszystkich utraconych rzeczy oraz zażądał swojej doli za ich oddanie. Wtedy do dwójki mężczyzn podbiegli policjanci, którzy zatrzymali 33-latka na gorącym uczynku.

Sprawca został przewieziony do Komisariatu Policji I w Krakowie, gdzie został przesłuchany i przyznał się do zarzucanych czynów. Odpowie za przywłaszczenie oraz za żądanie korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy, za co grozić mu może kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Pamiętajmy, „znalezione, nie kradzione”, ale odpowiedzialność karna obowiązuje!

Przypominamy, że rzeczy, które znajdujemy w przestrzeni publicznej (na ulicy, w parku, itp.), powinny zostać przekazane do biura rzeczy znalezionych lub zaniesione do najbliższej jednostki Policji*. Jeżeli znamy właścicieli utraconych lub pozostawionych przedmiotów lub możemy sami ich ustalić, np. na podstawie pozostawionych dokumentów, możemy sami oddać zgubę. Jeżeli postanowimy zabrać znalezisko, nie informując o tym nikogo i nie podejmując próby kontaktu z właścicielem (o ile dysponujemy takimi danymi) możemy odpowiadać karnie za przywłaszczenie rzeczy, za co Kodeks Karny przewiduje karę do 3 lat więzienia.

reklama
Załaduj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Aktualności