Dla żartu wzywali pogotowie ratunkowe – zostali ukarani

Dla żartu wzywali pogotowie ratunkowe – zostali ukarani

Tydzień temu dyspozytor Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego odebrał dramatyczne wezwanie od młodego mężczyzny, który zgłosił, że jego narzeczona jest zamknięta sama w mieszkaniu, najprawdopodobniej zażyła leki, nie otwiera drzwi i nie można się z nią skontaktować.

reklama

Na miejsce pojechały wszystkie służby: pogotowie, policja i straż pożarna, ponieważ zakładano konieczność wejścia siłowego.
Przed budynkiem rzeczywiście stał mężczyzna, ale…z bagażami. Kobieta bez problemu otworzyła drzwi i ratownicy medyczni mogli stwierdzić, że nic jej nie dolega. Mężczyzna został zabrany przez policję na komisariat, aby ustalić, w jaki sposób zostanie ukarany za wezwanie wszystkich służb tylko dlatego, że chciał zemścić się za to, że narzeczona postanowiła się z nim rozstać i wyrzuciła go z mieszkania.

Środek nocy kilka tygodni temu. „Nie oddycha. Reanimuję ją” – słyszy dyspozytor Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Natychmiast wysyła zespół ratownictwa medycznego i kontynuuje rozmowę z wzywającym, który wyjaśnia, że chodzi o jego dwudziestokilkuletnią dziewczynę, że ona nie oddycha, nie ma akcji serca i że on prowadzi reanimację. Zespół dosłownie wbiega do mieszkania i zastaje w nim….zaspaną, ale przytomną młodą kobietę, która jest bardzo zdziwiona obecnością ratowników. Również w mieszkaniu był młody mężczyzna, najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu, który nie próbował tłumaczyć, po co wzywał pomoc. Para młodych ludzi została ukarana mandatami w wysokości po 500 złotych przez wezwany na miejsce patrol policji.

reklama

Dwa dni wcześniej, po południu. Wezwanie mężczyzny brzmi poważnie: „bardzo silna duszność, problemy z sercem”. To może być zawał. Ratownicy medyczni w karetce spieszą się. Na miejscu jednak wita ich całkiem zdrowy, za to po wpływem alkoholu, niedoszły pacjent. Zachowuje się agresywnie. Na pytanie, po co wzywał pomoc, wykrzykuje: „Bo chciałem, a wy macie przyjeżdżać”. Wezwany na miejsce patrol policji na szczęście bardzo poważnie traktuje sytuację i nakłada mandat w wysokości 200 zł.

– Wzywający mogą mieć problemy z oceną stanu zdrowia swojego czy bliskich, martwią się, obawiają się pogorszenia stanu zdrowia i my to rozumiemy, ale w tych przypadkach było to celowe i złośliwe zakłócanie naszej pracy – mówi Paweł Łukasiewicz, ratownik medyczny Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. – Powtórzę to, na co zawsze zwracamy uwagę: w czasie, gdy my będziemy zajmować się taką nieuzasadnioną interwencją, ktoś inny, naprawdę potrzebujący, może przez to dłużej czekać na karetkę . Dlatego bardzo się cieszę, że policja tak poważnie potraktowała te sytuacje i wystawiła mandaty.

Przypominamy, że – zgodnie z art. art. 66 par. 1 kodeksu wykroczeń: 
Kto:
1) chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję
użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
2) umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego
— podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

 

Fot. Flickr

 

reklama
Załaduj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Aktualności